Problemy z pisaniem
W poprzednim wpisie Moje dziecko nie chce pisać cz.1 skupiłam się bardzo na tych sytuacjach, gdy moje dzieci, które już umieją pisać, nie chciały tego robić. Ale całkowicie wyparłam z pamięci trudności, jakie miałam w zeszłym roku, gdy napotkałam na opór pierwszoklasisty przy nauce pisania liter. Dlatego uruchomiłam moje szare komórki, żeby przypomnieć sobie, jak to było. No i oczywiście wszystko Wam opisać.
Problemy z pisaniem zaczęły się właściwie na samym początku nauki. Mój pierwszak już świetnie czytał i spędzał czas na doskonaleniu tej czynności. Głównie wpadały mu w ręce komiksy starszych braci, ale całkiem szybko przekonał się, że inne książki też są ciekawe i w krótkim czasie miał za sobą samodzielną lekturę Karolci, kilku książek z serii Kto mnie przytuli, a zachęcony przez starszych braci sięgnął po Kroniki Archeo. Ale jak przychodziło do pisania – blokada. Nie dość, że nie chciał się tego uczyć, to jak już udawało się go przekonać do ćwiczeń, to widać było jak się spina. Sztywne ciało – sztywna ręka – krzywe litery. Nie miało to sensu. Tylko że w mojej głowie kołatała się myśl, że nie zdążymy opanować całego alfabetu. Spędzała mi sen z powiek.
Sposoby na przekonanie dziecka do ćwiczenia pisania
Sama nie miałam pomysłu, co z tym zrobić, więc skorzystałam z pomocy pedagoga. I to pedagoga nieszkolnego 🙂 . Ta nazwa mnie zaintrygowała. Agnieszka organizowała akurat webinar o motywowaniu do nauki, więc się zapisałam. A ponieważ mówiła bardzo sensownie, to umówiłam się na indywidualne konsultacje (przez net, nigdzie nie musiałam jeździć). Aga sama ma dzieci w edukacji domowej. Jakby ktoś potrzebował porady, to polecam, można ją znaleźć tutaj https://www.facebook.com/agnieszka.cieliczka.98
Spotkanie przede wszystkim uwolniło mnie to od myślenia, że musimy. No więc nie musimy. I tego starałam się trzymać. Odpuściłam na pewien czas całkowicie pisanie (o ile mnie pamięć nie zawodzi, to tak na półtora miesiąca). Przez ten czas skupiłam się na ćwiczeniach ręki, zaczynając od rysowania po ścianach a kończąc na pracach Kopciuszka. Z tymi ścianami to nie żartuję, mamy na jednej farbę tablicową. Żałuję tylko, że nie pomalowaliśmy wyżej, ale i tak można było ćwiczyć ruch całą ręką, aż od barku. Pierwszak ćwiczył, a ja szukałam motywatora. I w pewnym momencie mnie olśniło. Przecież chciał wystartować w Kangurze matematycznym. Trzeba się umieć podpisać i pewnie jakąś odpowiedź napisać. To go przekonało, więc z nowymi siłami podeszliśmy do kolejnej próby nauki
Motywacja jest, a problem z pisaniem pozostał
Myślałam, że problem z pisaniem został rozwiązany. A tymczasem okazało się, że mimo zapału po krótkich ćwiczeniach wciąż pojawia się zniechęcenie. Litery nadal wychodzą strasznie koślawe, nawet jak na początek nauki. Gdyby szlaczki i inne literopodobne kształty też były krzywe, to pewnie szukałabym przyczyny w obrębie ręki, ale tu wszystko wyglądało ok. Zaczęłam więc szukać informacji metodycznych dla nauczycieli i natknęłam się na pismo koniczynowe i naukę pisania metodą płynnego ruchu. Szybka konsultacja z nauczycielem i w niedługim czasie stałam się posiadaczem książki i ćwiczeń do nauki. Dodatkowo zamieniliśmy ołówek, którym syn pisał do tej pory, na brushpen Pentel Touch dla początkujących. Pisze się nim miękko, ale jednocześnie jest dość zwarty, więc można zrobić całkiem cienką kreskę. I to był strzał w dziesiątkę.
Przy piśmie koniczynowym najpierw uczy się rysować koniczynę, czyli podstawowy kształt, na bazie którego wyprowadzane są poszczególne litery. Sama chętnie rysowałam te wzory brushpenem. Nie dziwię się więc, że i mój Pierwszak dał się temu porwać. W końcu złapaliśmy rytm i rzeczywiście do Kangura zdążył opanować pisanie. Jestem teraz ciekawa, jak będzie pisał za kilka lat. Najstarszego syna czasem nie jestem w stanie odczytać, a w książce były pokazane zeszyty dzieci z późniejszych etapów nauki i to pismo nadal pozostawało kształtne. Pożyjemy – zobaczymy.
No a kiedyś to uczyli pisać piórem ze stalówką czyli atramentem. I jak się mocniej naciskało, to powstawał kleks.
Świetny pomysł z tym brushpenem! Tego się nie spodziewałam! Zaintrygowałaś mnie, zerknę na temat pisania koniczynowego, dzięki!