Ile trzeba zapłacić za wolność od szkoły?

Ile kosztuje wolność od szkoły w edukacji domowej

Tytuł wpisu nie jest moim pomysłem. „Ile trzeba zapłacić za wolność od szkoły ” to fraza, którą wpisał jeden z czytelników przy wyszukiwaniu mojego bloga. Bardzo mi się spodobało to pytanie. Dlatego postanowiłam napisać odpowiedź, bo za tę wolność płacimy nie tylko pieniędzmi. Ale po kolei.

gwiazdka-z-logo-moja-edukacja-domowa

Kategorie środków płatniczych

W pierwszym momencie nasuwają się odpowiedzi związane z wydatkami na prowadzenie edukacji domowej (ED). Mowa tu nie tylko o zajęciach czy książkach, ale także o kosztach dojazdów do szkoły. Ale to byłoby bardzo powierzchowne patrzenie na temat, gdybyśmy zatrzymali się na poziomie finansowym. Bo za wolność od szkoły płacimy nie tylko pieniędzmi. Dlatego najpierw dobrze jest zadać pytanie: Czym płacimy za wolność od szkoły. Dopiero potem można pomyśleć, ile nas ta wolność kosztuje. 

Czym płacimy za wolność od szkoły?

Do środków płatniczych możemy zaliczyć:

  • pieniądze, które wydajemy na naukę;
  • pieniądze, których nie zarobimy (bo zrezygnujemy lub ograniczymy pracę zawodową);
  • karierę;
  • czas;
  • stres;
  • wizerunek;

Jak to wygląda w szczegółach?

gwiazdka-z-logo-moja-edukacja-domowa

Za wolność od szkoły płacimy pieniędzmi, które wydajemy na naukę dziecka

Temat kosztów związanych z edukacją domową poruszałam już w dwóch wcześniejszych wpisach. Co prawda napisane były prawie dwa lata temu, a od tego czasu wiele rzeczy podrożało. Pokazują one jednak pewne kategorie wydatków, które trzeba (można) wziąć pod uwagę. Żeby tutaj się nie powtarzać, zachęcam Cię do lektury:
Koszty edukacji domowej
Czy dostanę pieniądze za uczenie dziecka w domu

To najbardziej widoczna na pierwszy rzut oka cena ED. I na pewno w tym roku szkolnym będzie większa. Po obcięciu subwencji dla uczniów edukacji domowej szkoły ograniczą lub całkowicie zlikwidują organizowane zajęcia dla uczniów. (Więcej przeczytasz we wpisie: Jak finansowana jest edukacja domowa, czyli o subwencji oświatowej na ED w 2023 roku)

gwiazdka-z-logo-moja-edukacja-domowa

Krótki przerywnik w czytaniu 🙂
Chcesz wiedzieć wiecej o ED?
Zapisz się na ED-letter!

gwiazdka-z-logo-moja-edukacja-domowa

Ukryte koszty edukacji domowej (ED)

Koszty ukryte trudno zidentyfikować i zmierzyć, bo nie są one tak namacalne, jak wydane pieniądze. I wbrew pozorom jest ich bardzo dużo. Z części dopiero teraz zdałam sobie sprawę. Za wolność od szkoły zapłaciłam o wiele więcej, niż mi się początkowo wydawało.


Kariera 

Nie można mieć wszystkiego. Decyzja o edukacji domowej najczęściej wiąże się z ograniczeniem czasu pracy zawodowej albo z jej zmodyfikowaniem. Dla pracowników etatowych bywa to karkołomne wyzwanie. Czasem nawet jedno z rodziców całkowicie rezygnuje z pracy, by uczyć dzieci w domu. Tak się dzieje zwłaszcza w początkowych klasach, gdy dzieci potrzebują więcej opieki i wsparcia.

Najłatwiej pogodzić jest edukację domową z własną działalnością. Możesz samodzielnie decydować o godzinach pracy i czasie jej trwania. Wszystko jednak zależy od jej charakteru. Zamówienia ze sklepu internetowego można przygotować w tzw. wolnej chwili, ale działalność usługowa wymaga już pewnego dopasowania do klienta. Tak więc działalność działalności nie jest równa. A jeżeli chcesz w jakiś sposób wspierać dziecko w nauce  to na pracę pozostanie Ci i tak mniej czasu, niż osobom, które mają dzieci w szkole stacjonarnej. 

Są oczywiście przypadki, gdy rodzice nie zmniejszają swojej aktywności zawodowej. Powodów może być wiele: starsze dzieci, pomoc rodziny, jakaś kooperatywa edukacyjna itp. Ale z tego, co obserwuję, nawet wtedy kariera schodzi na dalszy plan.

Ograniczenie pracy i większe zaangażowanie w rodzinie to mniejsza częstotliwość awansów, mniej klientów na swoim itd. To pociąga za sobą drugi ukryty koszt, czyli kasę, której nie zarobisz.


Pieniądze, które nie zostaną zarobione

Rezygnacja lub ograniczenie czasu pracy zawodowej powoduje mniejsze wpływy do domowego budżetu. To tzw. utracone korzyści. Bo gdyby obydwoje rodzice pracowali w pełnym wymiarze godzin, to materialny status rodziny byłby większy. Decyzja o edukacji domowej jest więc często decyzją o zmniejszeniu domowych wydatków i korzystaniu z tańszych alternatyw. 

Odwieczne pytanie „być” czy „mieć” w edukacji domowej przybiera bardzo realną postać. Być z dzieckiem czy mieć pieniądze na… (tu każdy może wstawić coś, co pasuje do jego sytuacji). W dobie wysokiej inflacji to czasem spory dylemat. 

Na szczęście większość dzieciaków z edukacji domowej, które miałam okazję poznać, stawiają właśnie na bycie. Nie spotkałam się ani osobiście, ani w opowieściach synów z sytuacjami, gdy dzieci wyśmiewają kogoś za brak markowych ubrań, telefonu itp. 

Zmniejszenie domowego budżetu staje się dla części osób impulsem do rozpoczęcia własnej działalności i dorabianiem po godzinach. Ale jak zwykle są dwie strony medalu i dodatkowa praca, to dodatkowy czas, który trzeba na nią znaleźć. 


Czas

W edukacji domowej za większość rzeczy płacimy swoim czasem. Przynajmniej na początku, zanim dzieci nie przejmą części (lub większości) odpowiedzialności za swoją naukę. v

Moja lista, za którą płaciłam czasem, wygląda następująco: 

  • Zdobywanie wiedzy i szukanie rozwiązań, gdy pojawiały się trudności. To była zarówno pomoc w wytłumaczeniu praw fizyki, jak i dokształcanie się w tematyce rozwoju dzieci czy w metodyce nauczania.
  • Szukanie pomysłów na ciekawe aktywności.
  • Godziny poświęcone na przygotowywanie materiałów pomocniczych do nauki.
  • Znajdowanie zajęć i organizacja spotkań edukacyjno-towarzyskich.
  • Planowanie terminarza egzaminów, ustalanie terminów z nauczycielami.
  • „Robienie za szofera” i dowożenie dzieci do szkoły oraz na zajęcia.
  • Wspólna nauka w początkach naszej edukacji domowej, by nauczyć synów samodzielnego uczenia się.
  • Tłumaczenie niezrozumiałego materiału.
  • Wspólne przygotowywanie się z dzieckiem do egzaminów (zwłaszcza na początku, bo teraz w większości nie potrzebują takiego wsparcia). 

Wymieniłam wszystkie rzeczy, które się zebrały przez lata naszej nauki w domu. W różnych okresach występowały z różnym nasileniem. Moje wsparcie jest już teraz mocno ograniczone. Mam to szczęście, że synowie naprawdę dobrze sobie radzą z nauką. Na początku jednak spędzałam z każdym z nich wiele godzin na nauce uczenia się, robienia notatek itp., itd.

Obecnie najwięcej czasu poświęcam edukacji domowej na przełomie sierpnia i września. To czas ustalania wszystkich zajęć. Zgranie terminów różnych nauczycieli w jeden (sensowny) grafik dla trójki czy czwórki dzieci bywało karkołomne. Bywało. Bo w tym roku młodsza dwójka poszła do szkoły, więc dla nich odpadło ustalanie części zajęć językowych, a to mi sporo ułatwiło. 

Trzy lata temu zmieniliśmy też szkołę na taką, która jest bliżej nas. Chłopcy podrośli i mogą już do niej dojeżdżać samodzielnie. Wystarczy ich tylko podwieźć na pętlę miejskiego autobusu, co zajmuje zwykle 15 minut w obie strony. Poprzednio w jedną stronę wiozłam ich godzinę. To pozwoliło mi zaoszczędzić sporo czasu. Mi. Oni nadal dojeżdżają godzinę 🙂 


Stres

Podejmowanie decyzji o edukacji domowej

Dziecko do szkoły iść musi, bo takie mamy prawo w Polsce. Automatycznie zostanie zapisane do placówki rejonowej i rodzice nie muszą niczego robić. Trochę trudniej mają ci, którzy decydują się prywatną szkołę. Muszą wybrać odpowiednie miejsce, ale potem ich sytuacja jest analogiczna jak rodziców uczniów ze szkół rejonowych. Dziecko chodzi do szkoły, a jego nauczaniem zajmują się nauczyciele. Rodzic pomaga czasem w lekcjach, czasem załatwi korepetycje. Ale to nie on odpowiada za cały proces edukacyjny. 

W przypadku edukacji domowej jest zupełnie inaczej. Już sama decyzja o ED potrafi być mocno stresująca. W końcu musisz postawić wszystko na jedną kartę. I nie chodzi o to, że z edukacji domowej nie można wrócić do systemu. Można. Ale w danym momencie wybierasz tylko jedną formę nauki. Albo szkoła, albo spełnianie obowiązku szkolnego poza szkołą. A jeszcze nie wiesz, jak to jest, gdy uczy się dzieci w domu. Możesz dużo o tym przeczytać, możesz rozmawiać z osobami, które już są w edukacji domowej. Jednak dopiero gdy zaczniesz, przekonasz się, jak to będzie w Twoim/Waszym przypadku. 

Presja ze strony otoczenia

Przyczyną wielu stresów może być brak wsparcia w najbliższym otoczeniu. Niezrozumienie idei uczenia dziecka w domu przez rodzinę lub przyjaciół może pogorszyć relacje. Może także stać się powodem nieświadomej presji na rodziców. Zadziała tu podobny mechanizm, o którym się mówi w kontekście nauczycieli. Gdy zostajecie na ED w szkole stacjonarnej, która nie ma doświadczenia z edukacją domową, to nauczyciel może chcieć pokazać, że dziecko bez szkoły sobie nie poradzi. W przypadku nieprzychylnego nastawienia bliskich, może Ci się wydawać, że musisz wszystkim udowodnić, że ED była dobrym wyborem. Że nadajesz się do uczenia własnego dziecka. Że nie stanie mu się żadna krzywda, a nauka w domu pozwoli rozwinąć skrzydła. A co otoczenie uzna za Wasz sukces? Z dużym prawdopodobieństwem można napisać, że oceny dziecka. Jeżeli dasz się wciągnąć w takie myślenie, to może to być dla Ciebie bardzo stresujące. 

Samodzielnie też możesz dokładać sobie ciężarów. Jeżeli powyższe wątpliwości towarzyszyły Ci przy podejmowaniu decyzji o ED, będziesz starać się za wszelką cenę udowodnić, że zrobiłeś słusznie. I wpadniesz w zamknięte koło presji. 

Nieznajomość edukacji domowej

Nowe sytuacje w niektórych wyzwalają pokłady pozytywnej energii, a w innych wzbudzają lęk i wątpliwości. Na początku domowego nauczania wszystko będzie dla Ciebie nowe. Jakbyś nagle znalazł się w obcym świecie. A do tego będą odzywać się przekonania i nawyki, które mogą utrudniać działanie. Dużo i na raz spadnie na Twoją głowę na początku ED. To, jak sobie poradzisz w tym okresie, zależy przede wszystkim od Twojego temperamentu i osobowości. 

Egzaminy

Pierwsze egzaminy są zwykle bardzo stresujące. Nie tyle dla dziecka, bo większość uczniów dobrze sobie z nimi radzi, ile dla rodziców. To jest bardzo ciekawa zależność. Pisałam o tym więcej we wpisie Jak przeżyć egzamin dziecka w edukacji domowej i nie zwariować.

Podejście dziecka do nauki

To temat rzeka. Wystarczy zajrzeć na dowolne forum dla rodziców z ED, by przekonać się, ilu z nich zmaga się z brakiem zaangażowania w naukę ze strony dziecka. A może z brakiem zaangażowania na takim poziomie, jakiego oni oczekują? To pozostawiam indywidualnej ocenie. Faktem jest jednak, że prędzej czy później dziecko nie będzie miało ochoty na naukę. Tu nie będę rozważać, co wtedy zrobić. Jeżeli chcesz, by taki temat pojawił się na blogu, daj znać w komentarzu. Przywołuję ten przykład w kontekście rodzicielskich stresów i wątpliwości. Bo nie ma jedynie słusznej reakcji. Wszystko jest indywidualne i zależne od dziecka i od rodziców. Ale to rodzic będzie stresował się tym, że dziecko nie sięga po książkę. I to na jego głowie mogą pojawić się z tego powodu siwe włosy. Dziecko będzie wyluzowane. 


Wizerunek

Zaskoczył Cię ten punkt? Widocznie nie dostałeś łatki oszołoma albo wywrotowca. Albo nikt nie powiedział Ci, że zwariowałeś, że chcesz zabrać dziecko ze szkoły. Albo nie usłyszałeś o sobie komentarzy w stylu „to ci, którym odbiło/ ci dziwni”. „Z nimi to lepiej nie rozmawiać”. „Znowu wymyślasz” itd., itp. To mogło Cię spotkać ze strony sąsiadów czy znajomych, ale też często edukacja domowa jest nierozumiana przez najbliższych. 

gwiazdka-z-logo-moja-edukacja-domowa

Cena za wolność od szkoły jest wysoka, ale edukacja domowa jest tego warta

Cena za edukację domową jest kwestią indywidualną. Możesz zapisać dziecko na zajęcia dodatkowe, ale możesz robić wszystko samodzielnie w domu. Możesz głęboko przeżywać stres i wątpliwości, ale możesz też być na nie odpornym. Najtrudniej jest na początku. Potem już wiesz, z czym masz do czynienia. Wiele rzeczy można przewidzieć i zaplanować. 

Czy warto zapłacić taką cenę za wolność od szkoły? Moim zdaniem zdecydowanie warto. Widzę to po synach, którzy jeszcze są w edukacji domowej i w innowacji edukacyjnej, która bazuje na ED. Widzę to też po najstarszym, który już trzeci rok jest w liceum stacjonarnym. Każdy z nich zyskał dzięki nauce w domu wartościowe umiejętności. Mógł rozwijać się w swoim tempie i w przyjaznej atmosferze. A i my, jako rodzice, wiele z tego mogliśmy wziąć dla siebie. 

A jak to wygląda u Ciebie? Czym płaciłeś za edukację domową swojego dziecka? Albo czym jesteś gotów zapłacić? Możesz podzielić się w komentarzu lub napisać do mnie maila. 

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments